środa, 26 września 2012

Rozdział pierwszy: Czasem tylko ryzyko jest w stanie nas ocalić.

Pokój oświetlało jedynie światło pochodzące od ulicznej lampy, które wpadało przez brudne okno. Pomieszczenie było urządzone skromnie, można by nawet powiedzieć, że ubogo. Ze ścian schodziła kolorowa farba, mahoniowa podłoga była wypaczona, a gdzieniegdzie brakowało w niej desek. Szafa stojąca w rogu pokoju nie miała jednej nóżki, a mosiężnych drzwi po prostu brakowało. Łóżko było zrobione z metalu, zamiast grubego materaca położone było na nim kilka karimat i stara pościel. Na przeciw łózka stał stary stół, który miał służyć za biurko. W całym pomieszczeniu unosił się smród stęchlizny. Mogłoby się wydawać, że pomieszczenie od jakiegoś czasu było opuszczone, jednak nie byłaby to prawda. Ten obskurny pokój zamieszkiwała siedemnastoletnia dziewczyna, która w tym właśnie momencie siedziała na parapecie z podkulonymi pod brodę kolanami, a po jej policzkach spływały łzy. Nie zatrzymywała ich, miała nadzieję, że dzięki temu cały ból odejdzie. Myliła się. Przed oczami stanął jej dzień w którym wylądowała w tym paskudnym miejscu.  

Było to jedenaście lat temu, miała wtedy sześć lat i nie za bardzo rozumiała co dzieje się wokół niej. Kiedy jechała na wycieczkę razem z rodzicami mieli wypadek, oboje zginęli na miejscu, a ona trafiła do niemieckiego sierocińca. Mimo, że była Polką musiała zamieszkać właśnie tam, a to dlatego, że oprócz swoich rodzicieli, nie miała nikogo, kto mógłby się nią zaopiekować. Na początku nie przeszkadzały jej warunki tego miejsca, poznała wiele koleżanek z którymi się bawiła. Tylko czasami tęskniła za rodzicami, którzy zawsze tulili ją do snu. Kiedy jednak zaczęło jej przybywać lat, co raz bardziej nienawidziła tego miejsca. Chodziła do normalnej szkoły, w której zawsze była tą gorszą. Nie, nie z powodu złych ocen czy brzydoty, bo Liliana była nadzwyczaj śliczną i mądrą dziewczyną. Miała długie, kasztanowe kręcone włosy, duże zielone oczy, a wszystko dopełniała oliwkowa cera. Również w szkole radziła sobie nie najgorzej, była jedną z lepszych uczennic w klasie, także ani uroda, ani inteligencja nie były powodem do szyderstw z dziewczynki. Powodem dla którego inni jej dokuczali było to, że mieszkała w sierocińcu, nie miała rodziców i była biedna. Nigdy nie miała najlepszych ubrań czy plecaka. Z początku próbowała przekonać inne dzieci, że nie liczy się to ile kto ma pieniędzy i w jakim domu mieszka, tylko to jak się uczy i jaki jest dla innych. Jednak nie udało jej się to, kiedy zaczynała w ten sposób mówić wszyscy odwracali się od niej, albo prosto w oczy wyśmiewali. Uwolniła się od nich w momencie pójścia do liceum. Wtedy trochę zmieniła swoje nastawienie. Już nie mówiła skąd pochodzi i gdzie mieszka. Wieczorami chodziła po ulicach miasta, aby zebrać trochę butelek i makulatury, aby mieć na nowe ubrania czy buty. Dzięki temu, że nikt ze szkoły nie wiedział skąd tak naprawdę pochodzi poznała chłopaka. Nie należał do najprzystojniejszych ani najmądrzejszych. Jego uroda i wiedza były przeciętne, jednak umiał coś co nikomu do tej pory się nie udawało - umiał rozbawić Lilianę. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, razem robili praktycznie wszystko, do pewnego felernego popołudnia. Kiedy po szkole szli do parku na swojej drodze spotkali grupkę chłopców, którzy chodzili z dziewczyną do podstawówki. Serce zaczęło jej mocniej bić, bała się, że wyjawią jej skrywany głęboko sekret. Nie myliła się. Kiedy tylko zobaczyli ją z Paulem - bo tak miał na imię - podbiegli do nich i otoczyli robiąc nie duży okrąg tak, aby nie mogli się z niego wydostać.
- No, widzę, że sierotka znalazła sobie pocieszyciela. Ile mu płacisz, żeby się z Tobą zadawał?- Zaczął najwyższy i najbardziej bezczelny z nich, Hans.
- Zamknij się! - Warknęła przez zaciśnięte zęby, jednak oni nie zamierzali przestawać, wręcz przeciwnie, dopiero się rozkręcali, w końcu mieli z kogo się pośmiać i zrobić komuś przykrość.
- Co, nie powiedziałaś mu, że mieszkasz w tym paskudnym Waisenhausie? - Teraz przejął pałeczkę chłopak, który za każdym razem w szkole chciał upokorzyć dziewczynę w jak najpaskudniejszy sposób.
- Ja...wcale - zaczęła dukać dziewczyna bo jej oczy napełniły się łzami.
- Nie kłam! Mieszkasz tam od dziecka. - W tym momencie Paul puścił jej rękę i spojrzał na nią z największą pogardą na jaką było go stać, chłopcy się rozeszli, a oni stali na środku drogi. Przez dłuższą chwilę żadne z nich się nie odzywało.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał z wyrzutem, nie patrząc w jej stronę.
- Bo byś mnie zostawił!
- Myślałem, że jesteś mądra, jednak się myliłem. Nie pokochałem Cię za to skąd pochodzisz, a za to kim jesteś. Chociaż teraz to już bez znaczenia. Okłamałaś mnie, a tego nienawidzę, po za tym co usłyszałem nie mogę Ci już ufać, kto wie co jeszcze ukrywasz. - Po tych słowach odwrócił się i poszedł w stronę domu zostawiając Lilianę samą. Po jej policzkach spływały łzy, nie próbowała ich powstrzymać, chciała, żeby płynęły, żeby odeszło wszystko.


Siedziała teraz w swoim pokoju, a łzy nadal spływały po jej policzkach. Nie chciała tu dłużej być, chciała się wydostać stąd jak najszybciej i jak najdalej. W pewnym momencie ocknęła się z tego amoku i w pośpiechu zaczęła wrzucać ubrania do starej torby leżącej pod łóżkiem. Kiedy wszystko już było spakowane zapaliła światło i biorąc czystą kartkę i długopis usiadła do stolika służącego za biurko. Przez chwilę siedziała zamyślona, zastanawiała się czy napisać do władz sierocińca czy lepiej do swojej przyjaciółki, która mieszkała w pokoju obok. Po dłuższym przemyśleniu stwierdziła, że Marietta jest bliższa jej sercu niż którakolwiek z opiekunek. Po pół godzinie list był gotowy. Wsadziła go do koperty, zakleiła, a na wierzchu napisała "Marietta". Liliana po cichu wyszła z pokoju i wsunęła kopertę pod drzwi przyjaciółki, po czym wróciła do pokoju, otworzyła okno i wyrzuciła przez nie walizkę. Na szczęście mieszkała na parterze tak więc swobodnie mogła przez nie wyjść. Ostatni raz rozejrzała się po pomieszczeniu i skoczyła. Kiedy wyszła po za teren sierocińca już nie było odwrotu. Mimo, że nie miała żadnych pieniędzy, żadnego pomysłu co dalej z nią się stanie była szczęśliwa, że w końcu uwolniła się od tego koszmaru jakim było spędzenie w tym miejscu jedenastu lat. Skierowała się na dworzec, postanowiła jakimś sposobem dostać się do Polski, do Krakowa w którym się urodziła, chciała w końcu odnaleźć siebie. Wiedziała, że nie będzie to proste, że czeka ją wiele tygodni może i miesięcy walki o swoje życie, o dobro jednak miała nadzieję, że w końcu jej się to uda.

***

Była 7:30 rano, w sierocińcu dzieci po woli wstawały, aby wyszykować się na zrobione przez opiekunki śniadanie. Marietta wstała leniwie i skierowała się do łazienki znajdującej się po drugiej stronie korytarza, jednak kiedy wychodziła na podłodze nieopodal drzwi zauważyła kopertę. Schyliła się i podniosła, na jej wierzchu było jej imię tak więc w pośpiechu otworzyła ją i zaczęła czytać. Z każdym zdaniem rosła w niej mieszanina podziwu i żalu. Była dumna z tego co zrobiła jej przyjaciółka, jednak z drugiej strony było jej żal, że pewnie już nigdy więcej jej nie zobaczy. W liście było:

Droga Marietto!

Przepraszam, że informuję Cię o tym wszystkim w taki sposób, lecz już dalej nie mogę. Muszę się stąd wyrwać. Powiedziałabym Ci to osobiście, ale dochodzi pierwsza w nocy kiedy to piszę i kiedy zdecydowałam się to zrobić. Uciekam stąd. Uciekam jak najdalej, chcę wrócić do Polski i odnaleźć siebie, chcę zacząć żyć i nie być szufladkowana tylko dlatego, że mieszkam tam gdzie mieszkam. Muszę zacząć wszystko od początku. Mam nadzieję, że Ty jako moja przyjaciółka i naprawdę mądra dziewczyna to zrozumiesz.
Mam nadzieję, że i Ty, pewnego dnia wyrwiesz się z tego motłochu, tej bredni, którą chcą nazywać naszym domem. Wierzę w to, a jak nie to pewnego dnia ja Cię stamtąd wyciągnę i zamieszkamy razem, ale na razie muszę poukładać swoje życie.
Mam do Ciebie jeszcze jedną prośbę, nic nie mów opiekunom. Nie muszą wiedzieć, że się z Tobą skontaktowałam przed ucieczką, niech sami sobie radzą tak jak i my musieliśmy żyjąc tam.
Nie zapomnę o Tobie, będę do Ciebie regularnie pisała.

Na zawsze Twoja przyjaciółka,
Lilka.


Po przeczytaniu listu włożyła go z powrotem do koperty i włożyła pod deskę w podłodze, gdzie trzymała największe skarby.

***


Liliana weszła na dworzec, podeszła do informacji i zapytała, który pociąg jedzie do Polski. Miła pani w informacji turystycznej podała jej wszystkie odjazdy takowych pociągów. Na szczęście dziewczyny następny taki pociąg odjeżdżał już za dziesięć minut i stał właśnie na peronie. Dziewczyna podziękowała kobiecie i biegiem puściła się w stronę podanego peronu. Nie miała pieniędzy tak więc weszła do pociągu i pierwsze swoje kroki skierowała do toalety, tam zamknęła się na zasuwkę i czekała aż pociąg ruszy. Jej serce łomotało tak, jakby chciało wydostać się z klatki piersiowej. Wiedziała, że to ryzykowne, ponieważ mogą wyrzucić ją z pociągu i odwieźć do sierocińca, ale wiedziała, że jeśli nie spróbuje to nigdy się nie wydostanie z tego kraju. A jeśli się uda już za kilkanaście godzin będzie w stolicy Polski, w Warszawie, a później będzie już jej łatwiej znaleźć miejsce w którym będzie mogła spokojnie odpocząć.

W końcu pociąg ruszył, po woli zaczął toczyć się po torach, a dziewczynę ogarniała radość, były to jej pierwsze kroki do wolności.

11 komentarzy:

  1. Bardzo fajny początek. Dużo opisów ;d.
    Idiota z tego Paula. Mógł dać jej drugą szansę. Ona go nie okłamała. Po prostu mu nie wspomniała, że mieszka w sierocińcu.
    Mam nadzieję, że Lilka odnajdzie siebie w Polsce i jak również nowych przyjaciół.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. nono dobrze się zaczyna, nie powiem wciągnęło mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawie się zaczyna wręcz wciąga..
    Gratuluje Ci Aniu wielkiego potencjału i wyobraźni.
    Oby tak dalej :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawie się zaczyna ;D Fajne opisy i całkiem sporo ich było ;D Zgadzam się z Felippe co do Paula ; ) Mam nadzieję że, uda jej się dotrzeć do Polski ;D Cóż, zostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział ;D Pozdrawiam ; P

    OdpowiedzUsuń
  5. Do tej pory zaglądałam tylko na opowiiadania Potterowskie ale postanowiłam zobaczyć coś nowego.
    Podoba mi się sam styl Twojego opowiadania i to co tu pokazujesz.
    Najbardziej zaciekawiła mnie postać Lilian.
    Wydaje się być strasznie wyrazista i taka niezwykle twarzowa.
    spodobał mi się również sam Twój styl.
    Umiesz doskonale zaciekawić czytelnika i sprawić, że wczuje się w nastrój danego bohatera.
    Według mnie naprawdę wspaniale a w wolnej chwili zapraszam Cie na mojego bloga:
    http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój sytl pisania i historia, którą zaczynasz kreślić, jak najbardziej przypadła mi do gustu. Szczerze mówiąc rozdział pierwszy nie mówi niczego szczególnego. Jedynie pochodzenie bohaterki i głupotę Paula. To jednak wystarczyło, by twoje opowiadanie mi się spodobało. Dlatego mam nadzieję, ze nie będzie dla ciebie problemem informowanie mnie o nowych rozdziałach na podwojna-gra.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że zostawiłaś spam, a nie pofatygowałaś się o przeczytanie chociaż jednego rozdziału mnie...

    Kilka błędów interpunkcyjnych się wkradło i powtórzeń, no i zdania momentami nielogiczne.
    Pierwszy rozdział, jak wiadomo- początek, więc nie można się spodziewać cudów, bo historia dopiero nabiera tępa. Mimo wszystko jest bardzo ciekawa, bo nie spotkałam się z takim opowiadaniem.

    Życzę powodzenia w pisaniu!

    jt-foreplay.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeważnie nie odpowiadam na spam, ale coś mnie tknęło i przeczytałam. Bardzo ciekawie się zaczyna. Spodobała mi się główna bohaterka, Liliana. I mimo że wydaje się nieco cicha i wycofana, to czuję, że gdzieś głęboko ma ukrytą tą "iskrę". W końcu dość odważnie postanowiła pojechać sama do Polski, by odnaleźć siebie. Ciekawe co tam się zdarzy. |Szkoda tylko, że Paul tak się zachował, bo odpuścił sobie na prawdę wartościową dziewczynę. Pozdrawiam i zachęcam to przeczytania mojego opowiadania, a nuż się spodoba, sekret-kruka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Miło by było, gdybyś zostawiając spam, pokusiła się chociaż o przeczytanie jednego rozdziału mojego opowiadania. Ale cóż...
    Twoje opowiadanie zapowiada się ciekawie, aczkolwiek zachowanie Paula było bardzo mocno naciągane...

    OdpowiedzUsuń
  10. ja w sumie spamownik mam po to, żeby ludzie zostawiali tam reklamy swoich blogów, ale oczywiście też mi jest miło kiedy ktoś zostawi po sobie dodatkowo opinię o tym, co ja napisałam, ale już się nie czepiam. zaraz się załamię, bo dojdę do wniosku, że jestem zbyt wredna i nikt nie będzie mnie lubił :c (jakby na tym mi zależało w sumie..) w każdym bądź razie, to co przeczytałam nawet mi się spodobało. dobrze, że główna bohaterka (imię wypadło mi z głowy) wyjeżdża do Polski, może odnajdzie tam nareszcie spokój. no a jeśli chodzi o Paula.. no sorry koleś! czym sie chwalić? dziewczyna jest z domu dziecka i niby miała o tym trąbić na lewo i prawo? serio? ugh, zdenerwowałam sie, jak to czytałam, bo jakby zależało mu na niej, to by próbował to jakoś zrozumieć, ale przecież on stracił zaufanie! no ludzie...

    dobra, mniejsza o to.. czekam na kolejny rozdział (;

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam i... naprawdę nieźle. Jest wiele błędów (i gramatycznych i językowych), które aż rażą w oczy, ale pewnie z biegiem czasu to się poprawi. Co do opowiadania: historia ciekawa i smutna, niektóre momenty dość naciągane, ale chyba właśnie do tego są stworzone opowiadania. Życzę wielu pomysłów i weny ;-)

    OdpowiedzUsuń